5.50 budzik.. (ja za jakie grzechy.. do tego jasno, śnieg…..neee)

cóż bądźmy dzielni wstawać.. łazienka i tego takie.. humor wisielca wiec na szybko muzykę agresywna brennuje i ku pojazdowi.. pozamiatać go z paskudztwa mokrego i .. gaz pełny a co fajnie tak na śniegu i lodzie . sosin jako latający holender na ulicy...:P

chciałem sobie bułki gotowe zakupić a tu głąb taki ,zakała ludzkości, dziwaczność podła na dwóch nogach mi cenę za bułkę wyskoczyła ze powiedziałem żeby sobie sam zezarl.. wszystko ma swe granice.. (od jutra sam sobie śniadania robię).

W pracy ubliżałem w normie wszystkim Na tyle co by humor dobry mieć.. (jak z 26 laty można mieć 4 i 2/3 dziecka… wiec chciałem jednemu to antykoncepcji mówić i sterylizacje proponować w strachu o moje podatki przyszłe) do tego 25 % stanu chore itp.. normalność..

w drodze powrotnej klaksonu używałem .. tyle co przez ostatni miesiąc cały.. za to hamulców wcale .. no bo auto do jeżdżenia jest przecie no nie nie do hamowania.

Aha o 18.28 o obiedzie myślę.. hm serek waniliowy chyba :P I nowa muzyka bo tej 48 sztuk mam.. he he Powinno na cały miesiąc starczyć..